wtorek, 16 lutego 2016

Sydrom wicia gniazda, czyli co przygotować przed porodem

Witajcie!

Codziennie zastanawiam się: ,,Czy to na pewno wszystko?", ,,Czy o niczym nie zapomniałam?". Mając na głowie przeprowadzkę oraz wicie gniazda dla maluszka można na prawdę coś przegapić... Część rzeczy mam w starym domu, cześć już przygotowana w nowym, więc czasami mam mętlik w głowie. ;) Stworzyłam ten post zarówno dla Was (wiem, że spojrzenie na sytuację przez inną osobę bywa pomocne) jak i dla siebie, ponieważ chciałam się jeszcze raz upewnić czy wszystko mam gotowe.
Pierwsza rzecz o, której pomyślałam to ubranka. Zdążyłam wyprać i wyprasować wszystkie jakie posiadam, chociaż na sam początek na pewno wystarczy przygotować rozmiary 56 i 62. Czekają już poukładane w komodzie i szafie w pokoju naszej córeczki.


Dzisiaj zajęłam się wypraniem kocyków, poduszek, rożka, szmatek na ulewanie i pieluch tetrowych. Jak tylko wyschną zajmę się wyprasowaniem, a potem poukładaniem wszystkiego w szafie.

Pieluchy jednorazowe i zapas chusteczek nawilżanych też są! Zdecydowałam się na pieluchy Pampers Sensitive (zakupiłam jedną małą paczuszkę do szpitala, jedną dużą do domu w rozmiarze 1 oraz dwie duże paczki na zapas w rozmiarze 2) oraz chusteczki firmy Velvet Baby (mają wg mnie najlepszy skład).

Bardzo dobrze jest przygotować sobie kącik pielęgnacyjno-kąpielowy z wszystkimi akcesoriami, które będą znajdować się tuż pod ręką. Ja zaopatrzyłam się w specjalną komodę z miejscem na przewijak, a zaraz obok ustawiłam wanienkę na stelażu, aby nie tracić czasu na bieganie podczas kąpieli. Do moich akcesoriów należą min. kosmetyki dla dziecka do kąpieli, wyjałowione gaziki, sól fizjologiczna, waciki z ogranicznikiem, płatki kosmetyczne dla dzieci i chusteczki nawilżane.


Kolejna bardzo ważna rzecz to miejsce do spania dla naszego nowego lokatora. Ja zdecydowałam się kupić dostawkę do łóżka rodziców. Kiedyś byłam stanowczo za tym, aby dziecko spało osobno w swoim łóżeczku, jednak po przeczytaniu książki ,,Mądrzy rodzice" Margot Sunderland zaczęłam zmieniać zdanie. Pani psycholog pisze o zbawiennym wpływie spania nowo narodzonego dziecka ze swoimi rodzicami (nie chcę się rozpisywać na ten temat, więc odsyłam do lektury, którą Wam gorąco polecam!). Aby jednak mieć więcej swobody w łóżku, a żeby malutka odczuła, że rodzice są tuż obok stwierdziłam, że najlepsza będzie właśnie taka dostawka. Łóżeczko nie jest duże, ale na jakiś czas na pewno wystarczy.


Przygotowując torby do szpitala uszykowałam mężowi jedną, która zostanie w domu i będzie czekać na dzień wypisu ze szpitala. Znajdują się w niej ubrania dla mnie oraz ubranka dla córeczki, w których pojedziemy do domu. Jest jeszcze chłodno, więc koniecznie trzeba również zapakować kombinezon dla dziecka lub śpiworek.

Do przetransportowania nowego członka rodziny do domu niezbędny jest również fotelik samochodowy. Może trochę późno, ale dopiero dzisiaj zajęłam się wypraniem fotelika i przygotowaniem go tuż obok torby na wyjście. Mąż może być spokojny, bo będzie miał wszystko w jednym miejscu- wystarczy zabrać i jechać ;) Wybrałam fotelik Baby design Leo (fajna cena i dobre opinie).



Jeśli chodzi o pokarm dla małej to jestem nastawiona na karmienie piersią, więc nie kupuję na razie mleka modyfikowanego. Czy będzie tak jak sobie zaplanowałam? Wszystko się okaże, ale mogę mieć tylko nadzieję, że nie będzie potrzeby kupowania mleka :)

Wózek oczywiście też mamy, ale na razie go pominęłam, ponieważ chciałam opisać najważniejsze rzeczy, jakie są nam potrzebne w pierwszych dniach życia naszego dziecka. Do tematu wózka na pewno jeszcze wrócę :)
Mam nadzieję, że to co opisałam to tak w skrócie wszystko co jest nam potrzebne, Jeśli jednak o czymś zapomniałam proszę o oświecenie ;)

Pozdrawiam,
Marysia

czwartek, 4 lutego 2016

Nasz hit karnawału - oponki

Witajcie!

Dziś serdecznie Was zapraszam na przepis na oponki. Słodkości, które u mnie goszczą już od kilku lat w karnawale, a że w tym roku karnawał krótki to zagościły w Tłusty Czwartek. Bardzo proste i smaczne, znikają  szybko.
Podane proporcje są na około 20 oponek :)

Składniki:
  • 500 g mąki
  • 250 g zmielonego twarogu
  • 120 g cukru
  • 1/4 kostki margaryny
  • 6 łyżek mleka
  • 2 jajka
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • olej do smażenia
  • cukier puder do posypania
Przygotowanie:

Do dużej miski wsypałam mąkę i dodałam margarynę, posiekałam nożem.


Włożyłam pozostałe składniki i zagniotłam ciasto, owinęłam je w folię aluminiową i na 30 min włożyłam do lodówki.



Po tym czasie, ciasto rozwałkowałam, ale nie można tego zrobić zbyt cienko. Szklanką wykrawaliśmy krążki, a malutkim kieliszkiem wycinaliśmy środki w krążkach. Te malutkie wycinki też smażę dla starszej córy, nazwała je mini pączkami.


Tak powycinane oponki smażyłam na głębokim tłuszczu do zezłocenia z jednej i drugiej strony.

Usmażone odkładam zawsze na ręcznik papierowy, by odsączyć z nadmiaru tłuszczu i po wystudzeniu starsza córka posypała je cukrem pudrem (w tym roku są u nas wręcz wykąpane w cukrze pudrze :)


Smacznego!
Asia

Źródło: przepis został kiedyś zapisany w domowym zeszycie z przepisami.