czwartek, 17 grudnia 2015

Nie oddamy: Mr B i pozostali nasi towarzysze.

Witajcie,
Minął nam kolejny miesiąc razem, zapoznajemy się ze sobą coraz bardziej i to co już wiem o Zosi to to, że jest małą śmieszką. Zaczęła reagować już świadomie uśmiechem na widok twarzy domowników i na nasze głosy, a słynne "aghu" słychać coraz częściej. Niestety cały czas w drugim miesiącu walczyliśmy z kolką, dlatego też konieczny był zakup kolejnego termoforku, tak abyśmy mieli dwa na zmianę. Mój wybór padł na Mr B od Lullalove; zamówiłam go w Pudle Malucha i jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. Pan B, bo tak go u nas w domu nazywamy, jest nie tylko termoforkiem ale fajną zabawką, przytulanką, a u nas nawet pacynką. Super się sprawdza, nagrzewa brzuszek, a pod wpływem ciepła Zosia rozluźnia się i uspokaja. Bardzo lubi się też mu przyglądać, Pan B ma kontrastowe kolory, jest leciutki, i posiada szeleszczącą nóżkę ;) Wkład Pana B jest wielokrotnego użytku, wystarczy zgiąć umieszczony w ogrzewaczu patyczek-aktywator, w środku jest nietoksyczny roztwór soli który zaczyna się krystalizować i uwalniać ciepło. Wystarczy włożyć wkład do etui, którym jest Pan B i ląduje tak na bolącym brzuszku. Po użyciu wkład robi się twardy, wkładam go wtedy do garneczka z gorąca wodą i gotuję ok 6 minut na małym ogniu, po czym wyjmuję wkład który ma wtedy płynny środek, trzeba go tylko ostudzić i nadaje się ponownie do użytku. Polecam go całym sercem wszystkim rodzicom maluszków i tym którzy wkrótce zostaną rodzicami, ja jedynie żałuję, że nie mieliśmy go od początku naszej walki z kolką.Mr B to produkt polski, cena 79 zł.


Jeśli chodzi o zabawki to Zosia polubiła gniotek, grzechotkę wypełnioną pestkami wiśni, obszytą minky. Zosia lubi jak nią poruszam, grzechotka wydaje wtedy bardzo przyjemny dla ucha szeleszczący dźwięk. Szczerze to ja nie znoszę tych wszystkich typowych i głośnych grzechotek, a ta jest zupełnie inna. Tak więc na ten moment pełni ona u nas rolę grzechotki, ale może tez służyć jako odstresowacz, można ją sobie pognieść ;) Producent Fiorino, produkt polski, cena ok.11 zł, ją też otrzymałam w kupionym przeze mnie Pudle Malucha.


Zosia ostatnio bardzo też lubi wpatrywać się w swoich nowych kolegów: "robaczki z polany" ;) dostała tą zabawkę od swoich kuzynów i codziennie poświęca im czas gadając do nich i kopiąc ich nóżkami. Mi tylko cierpnie ręka od trzymania zabawki nad Zośką, szukam wszędzie taki pałąk do łóżeczka na którym można powiesić zabawki, ale nigdzie nie mogę niestety jak na razie znaleźć :( Zabawka to liść i podwieszone na nim: kwiatek, motylek ,pszczółka, ważka i jak dla mnie żuczek. Ma kontrastowe kolory, u nas robi furorę. Ikea, seria Leka cena 17.99 zł.


Spacery to u nas codzienność, w każda pogodę. Jeśli pada to zakładam folię na wózek i jedziemy chociaż na pół godzinki. Rozglądałam się za kremem do twarzy na te nasze wypady i ponieważ sprawdziły mi się do codziennej pielęgnacji kosmetyki Momme (pisałam o nich we wcześniejszym poście), postawiłam teraz też na ich krem. Kupiłam spacerowy krem na każdą pogodę, jest on hipoalergiczny, na naturalnej recepturze, ma chronić przed wiatrem, mrozem i promieniami słonecznymi, posiada SPF 25. My na razie wypróbowałyśmy na mróz i wiatr. Krem jest gęsty i początkowo myślałam że będzie to problem, ale rozsmarowuje się bardzo dobrze, pozostawia na skórze warstwę, ale nie lepi się i nie jest tłusty. Jest wydajny, wystarczy odrobina by posmarować buźkę, stosujemy codziennie od miesiąca i mam wrażenie, że niewiele ubyło. Na buźce po spacerze brak jakichkolwiek zaczerwienień, przesuszeń czy plamek. Cena 39 zł za 50 ml.


Te produkty sobie ostatnio polubiłyśmy z Zosią i szczerze je polecamy. A Wy co ostatnio odkryłyście z Waszymi maluchami godnego polecenia? Zostawcie proszę komentarz.

Pozdrawiam
Asia!

2 komentarze:

  1. Teraz już wiem co to jest ten Mr B :D widziałam go już nie raz na instagramie czy w internecie, ale jakoś się nie zaciekawiłam co to takiego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też krem na każdą pogodę, tyle że Babydream. Codziennych spacerów nie odpuszczamy! A Mr B do mnie nie przemawia jakoś. Może zmieniłabym zdanie, gdyby Sarusia miała kolki... Obym nie musiała się o tym nigdy przekonywać ;)

    OdpowiedzUsuń