czwartek, 24 grudnia 2015

Wigilia z naszej perspetywy

Witajcie,

Dzisiaj chciałyśmy podzielić się z Wami jak wyglądają te piękne święta w naszych domach. Jako, że jesteśmy siostrami to większość tradycji wyniosłyśmy z domu podobne, ale każda z nas dokłada co nieco od siebie oraz na prośbę mężów z ich domów rodzinnych. W tym roku czeka nas dosyć duża, rodzinna Wigilia, ponieważ zbieramy się wszyscy w domu naszych rodziców. Ten wieczór w gronie najbliższych osób, w domu, w którym się wychowałyśmy oraz przy stole, na którym od wielu lat królują te same tradycyjne dania jest po prostu magiczny! Nasza mama zawsze staje na głowie, żeby wszystko było pyszne. A co na tym stole u nas króluje? Potraw musi być oczywiście 12, oto one:
  1. Zupa rybna z makaronem
  2. Pierogi z kapustą i grzybami
  3. Karp smażony z cebulą
  4. Ryba po grecku z warzywami
  5. Ziemniaki gotowane
  6. Sos pieczarkowy
  7. Kapusta z grzybami
  8. Śledź w oleju
  9. Śledź z rodzynkami w słodkiej zalewie
  10. Kluski z makiem
  11. Kompot z owoców suszonych
  12. Karp w galarecie
Ciekawa jestem czy wy macie podobne menu,czy różni się zupełnie od naszego :) 
Wigilię w tym roku zaczynamy dosyć wcześnie, bo już około 15:30-16:00. Wszystko ze względu na dwie małe istotki, które będą na Wigilii i, które chcą iść potem się wykąpać i spać (mowa o Zosi i naszym siostrzeńcu Piotrusiu). Kolacja zawsze zaczyna się od wysłuchania fragmentu Starego Testamentu czytanego przez naszego tatę, potem następuje krótka modlitwa, śpiewanie wspólnie jednej z kolęd i łamanie się opłatkiem. Ta ostatnia część może trwać dosyć długo, bo każdy z każdym musi się przełamać, a będzie nas ponad 10 osób :) Po przekazaniu sobie świątecznych życzeń siadamy wreszcie do pysznej i długo wyczekiwanej kolacji- najpierw oczywiście jest zupa, a potem reszta dań. Co roku jest nieco śmiechu przy kolacji, ponieważ tata przedłuża i chciałby jak najdłużej nas wszystkich przytrzymać przy stole, a dzieciaki już przebierają nogami, kiedy będą mogły otworzyć swoje prezenty :) W tym roku na prośbę naszej trzeciej siostry tata postanowił przebrać się za Świętego Mikołaja, aby zrobić radochę wnukom. Założę się oczywiście, że dzieci się zorientują, ale przynajmniej śmiechu będzie sporo. Co roku nagrywamy na kamerę film z otwierania prezentów- przynajmniej za parę lat dzieciaki będą mogły sobie przypomnieć co dostały na Gwiazdkę. Po otwarciu wszystkich prezentów i posprzątaniu tony porozrywanych z emocjami papierów przygotowujemy coś do zjedzenia na słodko. Jeśli chodzi o ciasta to nie mamy tutaj tradycyjnych ciast, które powtarzamy w każde święta poza piernikiem przełożonym marmoladą, polanym czekoladą i posypanym karmelizowanymi orzechami włoskimi (specjalność mojej mamy- co roku robi ich chyba z 7 sztuk i rozdaje po rodzinie, bo nikt nie jest wstanie tak powtórzyć tego przepisu jak ona). Dodatkowo Asia upiekła snikersa, rafaello i śmietanowiec, czyli same dobroci! Ja z kolei zajęłam się zrobieniem słodkości, które są co roku tradycyjnie powtarzane. Od kiedy skończyłam 12 lat co roku na święta robię trufle z białej i ciemnej czekolady z dodatkiem pokruszonych biszkoptów i alkoholu (w tym roku bez alkoholu bo jest przewaga niepijących- ciężarnych, matek karmiących i kierowców). Na pewno wrzucę Wam jeszcze przepis na nie, bo są na prawdę godne uwagi- kilkoro moich znajomych wzięło ode mnie przepis i nie wyobraża sobie bez nich Świąt. Naszym wspomnieniem z dzieciństwa jest również blok czekoladowy z pokruszonymi herbatnikami, więc i jego nie mogło teraz zabraknąć. Pozostaje tylko się modlić, żeby przetrwać te święta w tym samym rozmiarze (w moim przypadku to się nie liczy, bo ciężarna rośnie mimo wszystko :P )










Buziaki,
Marysia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz