środa, 18 listopada 2015

Nasze must have pierwszego miesiąca

Witajcie!
Oj tak, jestem trochę spóźniona, bo przecież pierwszy miesiąc minął mojej Zosieńce kilkanaście dni temu... Ale z moim dzieciątkiem tak jest, że w dzień to robi sobie najczęściej 30 minutowe drzemki, w ciągu których próbuję ogarnąć dom, zaserwować coś do jedzenia rodzince, chociaż coś wyprać i wyprasować i zazwyczaj do komputera nie zdążę już dojść. Chciałam Wam jednak pokrótce przedstawić rzeczy, które u nas w ciągu tego miesiąca bardzo się przydały. To nie jest tak że bez nich byśmy nie przetrwali, ale okazały się nam bardzo pomocne. Dodam tylko, że wszystkie te produkty zakupiłam sama, a opinie są obiektywne i moje.
Niestety w połowie pierwszego miesiąca naszego aniołka dopadły kolki, straszny płacz przechodzący w krzyk, napinanie się i problem z oddawaniem gazów. Bardzo pomocny okazał się wtedy termoforek, który zakupiłam będąc jeszcze w ciąży. Ja akurat mam termofor z pestkami wiśni, firmy Fiorino- polski, naturalny produkt. Taki termoforek wystarczy podgrzać i można przykładać na bolący brzuszek. Niestety nie mam mikrofali dlatego podgrzewałam termofor w piekarniku, czas podgrzewania niestety w tym przypadku znacznie się wydłuża, potrzeba 10 min w temperaturze ok 130 stopni. Po ogrzaniu zawsze jeszcze sprawdzałam na przedramieniu czy nie jest zbyt gorący i zawsze przykładałam na brzuszek na ubranko, nigdy nie bezpośrednio na skórę. Termoforek pomagał. Wiadomo nie było to działanie natychmiastowe, ale rozgrzewał brzuszek i pod wpływem ciepła córeczka się wyciszała. Dodatkowym plusem takiego termoforka jest cena, bo to koszt około 12,50 zł.


Jeśli chodzi o zabawki, to w pierwszym miesiącu, nie braliśmy żadnej pod uwagę. Jedyną propozycją z naszej strony była książeczka Oczami maluszka- ma ona czarno-białe ilustracje które wspomagają rozwój niemowlaka. Przeczytałam kiedyś wypowiedź jakiegoś specjalisty, że te kontrastowe książeczki działają jak rehabilitacja na wzrok noworodka i niemowlęcia. Zosia faktycznie wykazuje zainteresowanie książeczką, z chęcią wpatruje się w jej czarno-białe ilustracje. A gdy jest spokojna to sporo czasu spędzamy na opowiadaniu jej o ilustracji i wymyślaniu historii do nich. Uważam, że jest to super propozycja na formę zabawy, także dla tatusiów, którzy czasem nie wiedzą jak bawić się z takim maleństwem. Cena książeczki to ok.19,90 zł


 Kolejny produkt, który wam opiszę, to dla mnie strzał w dziesiątkę- płatki kosmetyczne dla niemowląt firmy BabyOno. Wykonane są ze 100% bawełny i są naprawdę mega mięciutkie i delikatne, ale jednocześnie wytrzymałe. W dzień pupę córeczki przemywam właśnie tymi płatkami zanurzonymi w przegotowanej, letniej wodzie. Według mnie są rewelacyjne. Porównywałam je z płatkami innych firm i te są naprawdę najdelikatniejsze. Cena na allegro ok. 5,50 zł za opakowanie zawierające 60 sztuk.


Jeśli chodzi o ubranko takiego maluszka to dla mnie hitem są body i spodenki. Taki zestaw na co dzień jest wygodny w noszeniu dla dzieciątka i wygodny w zakładaniu i zdejmowaniu dla rodziców. My mamy body z H&M rozpinane na całej długości, rozmiar od 0-1, ale córeczka jeszcze je nosi. Kupiłam takie 2 sztuki i żałuję, że tylko tyle, bo jakościowo są bardzo dobre. Spodenki mamy Lupilu z Lidla, 50/56 też 2 sztuki i też żałuję, że tylko tyle kupiłam, Jakość również bardzo dobra. Ceny body to za 2 sztuki 39,90 zł, za spodenki 2 sztuki zapłacimy ok. 19,99 zł. 


Wśród kosmetyków u nas na oklaski zasłużyły dwa, dzięki którym pozbyłyśmy się suchej i delikatnie łuszczącej skóry. Są to: odżywcza śmietanka do kąpieli i delikatne mleczko pielęgnacyjne, firmy Momme. Co ważne kosmetyki są naturalne, w ich składzie nie znajdziecie na przykład chociażby: parabenów, SLS-ów, silikonów, ftalanów, syntetycznych barwników i syntetycznych kompozycji zapachowych. Zamiast tego jest na przykład: mleczko z migdałów ziemnych, olej arbuzowy, olej makadamia, olej ze słodkich migdałów, prebiotyk. Około tydzień po urodzeniu, skórka Zosi zrobiła się sucha i zaczęła się delikatnie łuszczyć. Używałam do jej pielęgnacji kosmetyków, które kupiłam będąc jeszcze w ciąży, bo wydawały mi się jedne z lepszych dostępnych dla dzieci. Niestety nie poradziły sobie z naszym problemem. I tak w Internecie natknęłam się na informację o kosmetykach Momme. Kupiłam, używamy i jestem bardzo zadowolona. Skóra małej jest natłuszczona, ale nie tłusta, bez podrażnień. Kosmetyki są wydajne, (w szczególności mleczko, wystarczy użyć niewielką ilość), i jak dla mnie bezzapachowe. Cena za śmietankę 150 ml 39 zł, mleczko 150 ml 39 zł.


Pod koniec ciąży z duszą na ramieniu kupiłam misia whisbear. Dlaczego go kupiłam? Czytałam opinie zadowolonych mam, którym misio ułatwiał usypianie dzieci i  pomagał w przypadku kolek. A dlaczego z duszą na ramieniu? No bo wydatek to niemały, a pozostawało pytanie czy na moje dziecko misio zadziała. No więc... Nam misio zdecydowanie pomaga- na przykład, gdy karmię małą w pokoju i przyśnie. a potem przenoszę ją do sypialni do jej łóżeczka, to zazwyczaj się rozbudzi. Włączam wtedy whisbear i w dziewięciu przypadkach na dziesięć córa zasypia. Dobre jest to, że możemy regulować głośność misia, my akurat mamy ustawionego go dosyć cicho. Szum jest szumem suszarki, przyjemny, do pewnego momentu głośności. Potem może drażnić- przynajmniej ja mam takie odczucie. Jeśli chodzi o kolki, to niestety naszej córeczki podczas kolki misio nie uspokaja. Tak bardzo malutka krzyczy, że nawet przy maksymalnej głośności misia nie reaguje na niego niestety. Jeśli jednak na codzień pojawiają się problemy z zasypianiem to misio dla nas jest nieoceniony. Cena misia whisbear to ok.120 zł.


I ostatnia rzecz do której sięgałam codziennie w pierwszym miesiącu i będę dalej sięgać do niej przez kolejnych jedenaście to Kalendarz Maluszka. Fajna pozycja podzielona na dwanaście miesięcy, w której dzień po dniu mogę zapisywać nasze wspólne chwile z Zosią, obserwacje, spostrzeżenia i ważne wydarzenia. Już teraz wracam do początku i czytam co robiłyśmy w pierwszych tygodniach, a za kilka lat będzie to piękna pamiątka...


To właśnie te rzeczy często towarzyszyły nam w pierwszym miesiącu życia Zosi. A Wy drogie Mamusie macie swoje must have bez których ciężko by Wam było w pierwszych miesiącach życia Waszych dzieciątek? Czekamy z niecierpliwością na Wasze komentarze.


Pozdrawiam,
Asia.

2 komentarze: